Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2009

Dystans całkowity:344.59 km (w terenie 220.00 km; 63.84%)
Czas w ruchu:18:03
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:50.80 km/h
Maks. tętno maksymalne:193 (96 %)
Maks. tętno średnie:146 (73 %)
Suma kalorii:11359 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:49.23 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Szybka szoska do Strzeszynka

Niedziela, 29 listopada 2009 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka
Po 72 kilometrach na zimówce i nieprzyjemnych doświadczeniach z przebitą dętką wiedziony niedosytem dystansu postanowiłem wskoczyć na szoskę i wyjechać naprzeciw powracającej z Szamotuł Dorocie. Standardowa trasa wzdłuż Sołacza i Rusałki pokonana na zdecydowanie za wysokim pulsie :P No ale za to droga powrotna tempem zdecydowanie spacerowym :)

WPN!

Niedziela, 29 listopada 2009 · Komentarze(4)
Kategoria Wycieczka
Tej niedzieli nareszcie udało się wyciągnąć dwóch przewodników świetnie znających tereny WPNu. Skład nie był pewien do samego końca, kilka osób odpuściło, mimo wszystko jednak pojawiła się największa ekipa w historii naszych wycieczek! Peleton prowadzili Tomek i Marcin (wspomniani wcześniej przewodnicy), zaś koła próbowali im dotrzymać Zbychu, Krzychu, Tomek W, oraz moja skromna osoba :) Z pod dzwonu (niestety znów z opóźnieniem) wyruszyliśmy w kierunku Dębca, cały czas trzymając się Warty. Przy leśnictwie Dębina czekały już na nas Aga i Gizela - na dzień dobry usłyszeliśmy: "chłopaki dopompujecie nam koła?" i kolejne minuty w plecy :P W końcu ruszyliśmy dalej i nadal trzymając się rzeki wjechaliśmy na kręta urozmaiconą korzeniami, mostkami oraz niewielkimi górkami ścieżkę, gdzie zostało wykonane to piękne ujęcie:
trasa Poznań-Puszczykowo (made by Tomek) © Mafia

Trasa ta doprowadziła nas prawie na sam dworzec w Puszczykowie gdzie wjechaliśmy na asfalt i polansowaliśmy się nieco przed miejscowymi. Bardzo podoba mi się ta miejscowość, ma taki specyficzny klimat :) Po kolejnych kilku kilometrach asfaltu nagły zwrot w prawo i kawałek morderczego singielka pod górę i po korzeniach :) Chwilę później dojechaliśmy w końcu do tablicy informacyjnej Wielkopolskiego Parku Narodowego. Tam okazało się, że Gizela ma bardzo ograniczony czas i musi wracać tą samą drogą. Jako prawdziwi mężczyźni i dżentelmeni musieliśmy podjąć stosowne kroki i powrócić razem z nią :) Agnieszka jako osoba wielce dobroduszna poparła naszą inicjatywę :) No ale zdjęcie z WPNu jest:
WPN © Mafia

Wracając tą samą drogą spotkaliśmy wielu kolarzy, a także niedzielnych spacerowiczów, którzy nierzadko bawili nas swymi komentarzami na nasz temat np. "więcej ich tu nie było" :) Mijaliśmy też sporą grupę ludzi z lustrzankami zawieszonymi na szyjach - jakiś kurs albo warsztaty fotograficzne. szkoda, że nie wzięliśmy do nich kontaktu, mielibyśmy sporo ładnych fotek... Gdy ludzi było za dużo używałem mojego nowego niszczycielskiego narzędzia zagłady:
Kaczor! © Mafia

Po drodze wielokrotnie zatrzymywaliśmy się, bo koleżanka Gizela miała pilne telefony... Wielu to zirytowało, aczkolwiek doprowadziliśmy ją bezpiecznie na Dębiec gdzie z kolei ja musiałem porozmawiać przez komórkę i tym samym zgubiłem wszystkich... Od następnej wycieczki musimy ograniczyć rozmowy telefoniczne! Po kilku kilometrach odnalazłem ich, jednak wtedy okazało się, że Zbychu pojechał na moje poszukiwania i nie wrócił. Jako, że w oponę wszedł mi niesforny kolec po awaryjnym pompowaniu udaliśmy się szybkim tempem w kierunku domu. Po drodze jeszcze szybkie międzypompowanie i jakoś się dokulałem na flaku :) Po tych 72 kilometrach czułem jednak niedosyt, a że dzień był jeszcze młody, a Dorota właśnie wracała z Szamotuł postanowiłem wskoczyć na szoskę i udać się w jej kierunku. Ale o tym w następnym odcinku... (czytaj: za chwilę w kolejnym wpisie :))

Śnieżycowy Jar jesienną porą

Niedziela, 22 listopada 2009 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka
Kolejna niedziela i kolejna wycieczka! Bardzo się cieszę, że staje się to naszą niepisaną tradycją. Tym razem za cel obraliśmy Śnieżycowy jar, miejsce piękne wczesną wiosną kiedy to kwitną całe połacie śnieżycy wiosennej. Skład okazał się większy niż zwykle, pod dzwonem zrobiło się wręcz tłoczno :) Stawili się starzy wyjadacze: Aga, Krzychu, Tomek, Zbychu oraz sporo nowych twarzy takich jak: Jacek(kolega Agnieszki) oraz Jerman(prosto z Meksyku) wraz z jego lubą Anną. Niestety nasi nowi egzotycznie znajomi nie dali rady kiedy postanowiliśmy przejechać fragment trasy AMW :) Dalej pojechaliśmy już w szóstkę kierując się niebieskim nadwarciańskim szlakiem do Biedruska, gdzie przekroczyliśmy rzekę. Następnie w Promnicach w lewo, prosto przez Mściszewo i pod górę do Starczanowa. Niedawno znalazłem w sieci informację, że w okolicy znajdują się pozostałości grodu z XII wieku, więc musieliśmy to sprawdzić... Po długim(jak na Wielkopolskie warunki) zjeździe znaleźliśmy tabliczkę, że miejsce to jest prawnie chronione, jednak w zasięgu naszego wzroku nie było nic poza uroczym drewnianych wychodkiem z serduszkiem wyrytym na drzwiach frontowych :) Nad przepływającą nieopodal Wartą zrobiliśmy serię pamiątkowych fotografii.
Nad Wartą © Mafia

Po krótkiej sesji udaliśmy się już w stronę Śnieżycowego jaru. Okazało się, że jest tu prawie tak ciekawie jak wiosną. Co prawda ani jedna śnieżyca nie kwitła, ale było sporo powalonych drzew, a drewniana kładka stała się śliska jak lód :) Jakimś cudem bez upadków udaliśmy się w drogę powrotną. W Promnicach zasłużony postój pod sklepem w celu uzupełnienia płynów i węglowodanów :) Przy okazji udowodniłem wszystkim, że nasze wycieczki odbywają się w tempie listonosza i nawet mógłbym pracować w Poczcie Polskiej :)
listonosz :) © Mafia

Dalej udaliśmy się przez Biedrusko i poligon by nieopodal pomnika zjechać skrótem na Suchy las. Później został już tylko zjazd lasem meteorytów i już byliśmy w Poznaniu. Myślałem, że znam każdy korzeń w tym lesie jednak ciemność oraz gruba pokrywa opadłych liści sprawiły, że nie czułem się pewnie. Kolega Jacek trochę nie dawał rady, musieliśmy na niego czekać, mam jednak nadzieję, że się nie zniechęcił i pojawi się na kolejnych edycjach :) Serdecznie zapraszam za tydzień! :)

Sobotnie podziwianie krajobrazu

Sobota, 21 listopada 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczka
W taki ładny dzień grzechem byłoby nie wybrać się na rower:) Po długich namowach(jakieś 2 minuty) koleżanka z Jeżyc przekonała mnie do wycieczki... Na pierwszy ogień pojechaliśmy na morasko. Dorocie nazbierało się nieco punktów ujemnych, więc chciałem ją pomęczyć na górkach w ramach małej zemsty :> Niestety jej niedyspozycja zdrowotna przekonała mnie do zmiany planów. Ehhh... Czasem chyba jestem zbyt dobry... Malowniczym singlem udaliśmy się nad Wartę, trochę pokręciliśmy po Radojewie, Kokoryczowym Wzgórzu i wróciliśmy do domów. Nie obyło się bez bardzo zabawnych upadków - a to: "Wjechałam akurat w tą największą dziurę i nie mogłam się wypiąć! Źle wyregulowałeś mi pedały!" albo "Ten korzeń był taki mokry i śliski!" :) W sumie wyszło 2,5 godziny jazdy i jakieś 1,5 godziny stania, rozmów i podziwiania widoków... Prawdziwa wycieczka! :)

Kolejna jesienna wycieczka

Niedziela, 15 listopada 2009 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka
Start planowany jak to często bywa spod dzwonu na Cytadeli w samo południe. Niestety poranne zakładanie karniszy zmusiło mnie do opóźnienia wycieczki o prawie półtorej godziny(dobra rada wujka Matiego: nie wierzcie jeśli ktoś wam mówi, że robota będzie trwała "godzinkę"). Mimo takiego zawalenia sprawy z mojej strony pojawiło się wielu jakże dzielnych kolarzy. Towarzyszyły mi tak zacne osobistości jak Aga, Szymek, Tomek i Krzychu, zaś planem na dzień dzisiejszy była trasa poznańskiego bikemaratonu. Zadanie udało się wykonać jedynie w wersji "mini", jednak przy tak pięknej aurze jaka nas otaczała wszyscy byli zadowoleni nawet z tego :) Martwi mnie tylko zbyt duża dbałość o czystość rowerków, przez co zostałem przegłosowany i w drodze powrotnej nie zjechaliśmy w dół nad cybinę :( Jednak i bez tego wyjazd uważam za bardzo udany, nowe neopreny świetnie się sprawdziły, mamy ładne zdjęcia nad jeziorem swarzędzkim i przede wszystkim sporo satysfakcji. Małą skazą na tym pięknym tle okazała się przebita tuż pod domem dętka Krzysztofa - ludzie czy naprawdę musicie rozbijać butelki na środku ścieżek rowerowych?! Mam nadzieję, że za tydzień na wycieczce zjawi się jeszcze więcej osób(tak o Tobie piszę Doroto:)).

Jeziorko swarzędzkie z poprawionym kontrastem © Mafia

Czwartkowe zwiedzanie okolicy :)

Czwartek, 12 listopada 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Rozjazd
Rozjazd po środowych zawodach we Wrześni. Wyciągnięty przez Dorotkę z domu postanowiłem przejąć rolę dowodzącego wycieczką i pokręcić się nieco po Żurawińcu, by następnie udać się w stronę Moraska przez kampus UAM. W samym Morasku w prawo obok ruin kościoła i zjazd przyjemną kamienistą drogą z panoramą na poznańskie blokowiska :) Dalej przez Różany Potok aż pod mój dom. Mocno ograniczony czas sprawił, iż prawie spóźniłem się na uczelnię, ale jakoś udało się zdać projekt ;) Następnym razem oboje musimy znaleźć więcej czasu, dobrze? :)

Pierwsza tegoroczna zimowa wycieczka :)

Niedziela, 8 listopada 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczka
W ramach wznowienia ubiegłorocznej tradycji zimowych niedzielnych wycieczek w tempie listonosza wybraliśmy się dzisiaj na Dziewiczą Górę. Niestety różnego rodzaju perturbacje sprawiły, że na pojawiła się tylko Dorota, Tomek, Szymon oraz ja. Trasa biegła nowym niebieskim szlakiem rowerowym nad Wartą, następnie mostem w Biedrusku, przez Bolechowo, Potasze aż na Dziewiczą. Na miejscu trochę zabawy na killerze, ze dwa podjazdy z różnych stron i wymiana dętki przez Tomka za sprawą niesfornego kolca akacji :) Powrót trasą Bikemaratonu wzdłuż jeziora swarzędzkiego na Maltę. Na końcu jeszcze nieco kilometrów odprowadzając Dotkę, żeby się nie zgubiła w tym wielkim mieście :)
Po dwóch tygodniach przerwy od roweru dopiero dzisiaj poczułem jak bardzo mi tego brakowało. Jestem kompletnie uzależniony i dobrze mi z tym :) Wszystkich chętnych zapraszam na kolejną wycieczkę już w przyszłym tygodniu!

Jesienna Dziewicza Góra © Mafia