Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:324.12 km (w terenie 148.00 km; 45.66%)
Czas w ruchu:18:03
Średnia prędkość:20.19 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:195 (97 %)
Maks. tętno średnie:179 (89 %)
Suma kalorii:10821 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:54.02 km i 2h 15m
Więcej statystyk

Podsumowanie roku i sezonu 2009

Środa, 30 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Podsumowanie
Już jutro sylwester, nadszedł czas podsumowań i planów na przyszłość. Licznik pokazuje zacne 8716 kilometrów w terenie i na rolkach. Gdyby doliczyć do tego spinningi wyszło by sporo ponad 10000 :) Rok można uznać za udany, dwie wyprawy do Kołobrzegu i pobicie rekordowej dniówki - 286 km. Miesiąc praktyk w górach też zrobił swoje i pozwolił nabrać doświadczenia na trudniejszych szlakach. Gdyby nie walka z boreliozą i dwie przerwy w jeździe podczas sezonu byłoby pewnie jeszcze lepiej...
Jeśli chodzi o aspekt sportowy to start w prawie 10 maratonach na dystansie giga, kilka zawodów XC z których zdecydowanie najlepiej wspominam Akademickie Mistrzostwa Polski w Przesiece. Rewelacyjna atmosfera, trasa, czasówka dzień wcześniej - pełen profesjonalizm :) Udało się zdobyć kilka podiów na mniej znaczących podwórkowych zawodach, co i tak napawa mnie dumą :)
Rower spełnił swoje zadanie - był stosunkowo lekki i wytrzymał sezon bez większych awarii. Strzałem w 10 okazały się pancerze nokona zapewniające totalną bezobsługowość i jazda na dwóch łańcuchach znacznie wydłużająca żywotność napędu. Jeśli chodzi o minusy to pęknięty pręt w siodełku Tokena i często centrujące się tylne koło (urok szprych revo i aluminiowych nypli).
W planach na przyszły sezon mam start w conajmniej 8 Bikemaratonach i zapisanie się w klasyfikacji generalnej cyklu oraz w Akademickim Pucharze Polski w XC. Poza tym jakieś mniejsze lokalne imprezy ;)
Na koniec kilka fajnych fotek z mijającego roku:
Akademickie Mistrzostwa Polski - Przesieka © Mafia

Wyprawa do Kołobrzegu © Mafia

Września - Małpi Gaj © Mafia

Powerade Marathon - Murowana Goślina © Mafia

Z przygodami

Wtorek, 29 grudnia 2009 · Komentarze(5)
Kategoria Trening, Wycieczka
W mieście śniegi stopniały i człowiekowi wydaje się, że wszędzie tak jest. Oblodzone drogi po drodze na Morasko bardzo mnie zaskoczyły, w samym lesie nie było lepiej, poza tym leżało sporo połamanych gałęzi. Podnosząc jedną z nich zahaczyłem o błotnik i oczywiście się urwał... Po chwili dojechał Zbychu, pokręciliśmy jeszcze trochę po lesie i obraliśmy kierunek do sklepu Rybczyńskich na miodowej. Nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności pojechania najbardziej śliską drogą i oczywiście skończyło się moją glebą w pięknym stylu prosto na tyłek :) Niestety dalej było jeszcze gorzej: w okolicach Sołacza opona Zbycha zaliczyła bliskie spotkanie z fragmentem stłuczonej butelki... Dziwnym trafem akurat miałem przy sobie dętkę i pompkę, jednak piasta z pełną ośką wymaga jeszcze 15 :P Postanowiliśmy doczłapać się do Rybczyńskiego i tam poprosić o klucz. Po drodze przypomniała się jeszcze "złota rada wujka Gogola" - napchaj liści do opony (i tu taka uwaga - nie róbcie tego gdy liście są mokre):D Na miejscu zostaliśmy miło obsłużeni, dostaliśmy klucz i pompkę serwisową, a ja wreszcie kupiłem wkład i linki nokona do mojego Sabotaża :) Teraz jeszcze pokażę wszystkim jak malownicze jest Morasko o tej porze roku:
Morasko zimową porą © Mafia

Morasko zimową porą ujęcie drugie :P © Mafia

Poświąteczny rozruch :P

Niedziela, 27 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczka
Po świątecznych obżarstwach przyszedł czas by zrzucić nieco tłuszczyku :) Założeniem było nakręcić dużo kilometrów, gdyż przez mrozy i święta mieliśmy sporą przerwę. Wybraliśmy się wraz ze Zbychem i Wojtkiem do Zielonki. Najpierw obrzeżem Moraska, następnie asfaltem w okolice Radojewa i singielkiem w dół nad Wartę. Dalej nadwarciańskim szlakiem aż do Biedruska, przez Promnice i Mściszewo fragmentem pierścienia rowerowego wokół Poznania. W Zielonce czerwonym szlakiem aż na Dziewiczą Górę, gdzie jak na tę porę roku zadziwiająco dużo kolarzy :) Jedna pętla trasą mistrzostw wielkopolski ostro dała nam w kość, za to zjazd killerem jak zwykle bardzo przyjemny :) Z Dziewiczej udaliśmy się trasą Bikemaratonu nad maltę i do domu. Po drodze pamiątkowe fotki nad jeziorem swarzędzkim:
nad jeziorem swarzędzkim ze Zbychem © Mafia

nad jeziorem swarzędzkim z Wojtkiem © Mafia

Dzięki chłopaki! Póki jest dużo czasu trzeba jeszcze trochę pokręcić! Zapraszam chętnych :)

Przeprosiny z rolkami

Środa, 23 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Pierwsze kręcenie po chorobie, przeprosiny z trenażerem :) Godzinka równej jazdy w tlenie z kilkoma sprintami na stojąco.

"Te foki to mają dobrze, nie?" :)

Piątek, 18 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Trening, Wycieczka
Na termometrze -12`C, ale co tam?! Plan treningowy nie wybacza, a piękna zimowa sceneria dodatkowo zachęciła do wyjazdu ;) Dodatkowo udało mi się wyciągnąć na taki mróz Dorotkę! Tu należy jej się uznanie i zapis w kronikach, gdyż nie znam drugiej kobiety, która wychyliłaby nos z domu w taką pogodę! Najpierw trochę kręcenia po ścieżce rowerowej wzdłuż pestki, by następnie udać się na Morasko :) Na śniegu było widać jedynie ślady zwierzyny, za to skutecznie ukryły się wszelkie koleiny i nierówności:P O poślizg było bardzo łatwo dlatego skończyło się na paru glebach w wykonaniu mojej koleżanki :P Ledwo zdążyliśmy wjechać w las, a wychłodzenie organizmu już osiągnęło apogeum. Droga powrotna to już prawdziwa walka o przetrwanie i zachowanie palców u rąk. Na szczęście do domu było już blisko... Na koniec odpowiadając na sentencję dnia stwierdzam, że te foki to rzeczywiście muszą mieć zajebiście :D

Wycieczka łączona...

Niedziela, 13 grudnia 2009 · Komentarze(7)
Kategoria Wycieczka
Tej niedzieli mieliśmy pojechać w dużo większej ekipie niż zwykle. Wraz z Szymkiem, Wojtkiem, Zbychem i Krzysztofem wyruszyliśmy nad Maltę gdzie pod stokiem narciarskim spotkaliśmy się z ludźmi z Tarisu i Agro-Teamu. Stawiło się bardzo liczne grono ponad 20 kolarzy! To absolutny rekord jeśli chodzi o frekwencję! Z Malty udaliśmy się bardzo przyjemnym tempem nad jeziorko swarzędzkie gdzie nastąpił pierwszy zgrzyt... Okazało się, że to miejsce spotkania i musimy czekać na kolejne kilka osób, z których jedna zaspała... Około 20 min stania w minusowej temperaturze to nic przyjemnego... W końcu się doczekaliśmy i ruszyliśmy dalej obok lotniska w Kobylnicy w kierunku Dziewiczej Góry. Już prawie u celu, w Kicinie okazało się, że Pyra złapał gumę... Każdemu może się zdarzyć, jednak kolejne 20 minut postoju na mrozie nie wpłynęło dodatnio na nasz entuzjazm... Ciężko było rozgrzać prawie już zamrożone mięśnie jednak podjazd pod Dziewiczą zrobił swoje i znów było nam ciepło. Gdy wszyscy podjechali okazało się, że trzeba chwilę postać i "złapać oddech"...
na szczycie Dziewiczej Góry © Mafia

Na szczycie osiągnęliśmy apogeum zdenerwowania, zebrałem ekipę: Szymek, Wojciech, Zbychu, Mati i kulturalnie podziękowaliśmy za wycieczkę, by następnie udać się na killera :) Mateusz udał się najbliższym asfaltem do domu, gdyż miał już w nogach o 50 kilometrów więcej niż reszta, a my czerwonym szlakiem przez Zielonkę pojechaliśmy do Murowanej. Po drodze odpadł mój zajebisty zdobyczny błotnik, na szczęście Zbychu miał konkret plecak i przytroczyliśmy do niego zgubę :) Dalej przez Promnice, Biedrusko, by w końcu wjechać na niebieski nadwarciański szlak. Siarczysty mróz paraliżował palce u stóp i rąk jednak twardo parliśmy naprzód by zdążyć przed zmrokiem :) Po drodze na moim skrócie ktoś usypał wały ziemi, żeby nikt nie jeździł przez jego teren... Będę musiał zmodyfikować ten odcinek :/ W końcu dotarliśmy cali i zdrowi, a na koniec zrobiliśmy tę oto pamiątkową fotografię:
zmęczeni i zmarznięci © Mafia

Po dzisiejszej wyprawie nasuwa mi się kilka wniosków na przyszłość:
- jeździć w mniejszych grupkach, z bardziej wyrównanym składem,
- nie zatrzymywać się tyle, a jeśli ktoś ma ochotę to ubierać się wtedy na "cebulkę",
- używać dobrych nie odpadających na mrozie błotników,
- kupić bidon termiczny! jak zamarznie ustnik to nie da się już pić :/
Mimo wielu niedociągnięć dziękuję wszystkim za przejażdżkę i zapraszam za tydzień, jednak już w bardziej kameralnym gronie ;)

Moraskie szlify

Piątek, 11 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Trening
Dzisiejszym treningiem mieliśmy zdobyć nowe techniczne szlify. Skoro takie było założenie, mogliśmy wraz z koleżanką wyruszyć tylko w jedno miejsce - Morasko! Tam znajduje się najwięcej ciekawych zjazdów, między innymi kilka po belkach z samej Góry Moraskiej oraz podjazdów po śliskich korzeniach tudzież wilgotnej glinie. Było wszystko to co tygryski lubią najbardziej :) Miło poćwiczyć sobie na dwóch różnych rowerach ;) Po kilku "kurwa!" i innych słowach nienawiści do mnie nawet moja towarzyszka się rozkręciła :) Po powrocie z lasu jeszcze trochę kręcenia po mieście i powrót do ciepłego domu...

Mokra wyprawa do Obornik

Niedziela, 6 grudnia 2009 · Komentarze(4)
Kategoria Wycieczka
Pierwszy raz od ponad miesiąca pogoda nie miała zamiaru nas oszczędzać. Rano padał deszcz, jednak do godziny 11 przestał i trzeba było podjąć męską decyzję - jedziemy! :) Już od soboty było wiadomo, że ekipa będzie raczej skromna. Tomek dzwonił, że rozchorował się po wigilii i daje spokój, inni mieli ważne sprawy(prawdopodobnie wystraszyli się wody :P), a niektórzy wybrali lepsze towarzystwo... W końcu okazało się, że najwytrwalszy jest Zbychu i ja, a Mati przez zboczenie na punkcie szosy też nie mógł odpuścić :) Spotkaliśmy się tradycyjnie pod dzwonem i ruszyliśmy ulicą szelągowską, a następnie naramowicką(gdzie czekał na nas Zbigniew) w stronę Radojewa. Tam na pięknym zjeździe zbliżyliśmy się do prędkości dźwięku osiągając zawrotne 60km/h :P Jako, że moje śniadanie nie było zbyt obfite po drodze zatrzymaliśmy się w sklepie po dwa banany i jakieś batony, które jak się później okazało zostawiłem na parapecie :P Z serii zdjęcia pod sklepem mamy kolejne do
kolekcji:
pod sklepem © Mafia

Z Radojewa kierowaliśmy się oczywiście do Biedruska, Bolechowa, Murowanej Gośliny w której to skręciliśmy w lewo na Oborniki. Mniej więcej w okolicy Uchorowa stwierdziliśmy, że robiąc zmiany za bardzo zapierdalamy i tempo wcale nie jest spacerowe. Zredukowaliśmy prędkość i porozmawialiśmy nieco na tematy egzystencjalne oraz rowerowe(w sumie jedno i to samo :P). W Obornikach w lewo i przez wiadukt, następie znów w lewo i w kierunku Maniewa - miło było się przejechać fragmentem trasy Maratonu w Suchym Lesie na którym się pogubiłem... Maniewo przywitało nas niewielkim ruchem pojazdów mechanicznych więc postanowiliśmy urządzić sesję zdjęciową:
:) © Mafia

Zbychu & Mati © Mafia

Już po chwili dojechaliśmy do Wargowa, przebiliśmy się przez trasę obornicką i nagle zaczęło padać! Dokładnie o tej godzinie o której przewidziała to moja prognoza! Cały misterny plan apropo jazdy w tlenie poszedł wpizdu! Zaczęliśmy kręcić szybko i znów robić zmiany, żeby za bardzo nie zmarznąć i szybko dojechać do domu. Udaliśmy się w lewo do Zielątkowa, następnie do Soboty gdzie spotkaliśmy Marcina Sapę :) Dalej przez (od)Bytkowo, Rokietnicę, Kiekrz, Suchy las aż do Poznania. Pod koniec było naprawdę chłodno, ręce kostniały, a twarze pokryła maseczka z soli drogowej i przydrożnego błota niczym w SPA :) Wycieczkę należy uznać za udaną, jednak warunki spowodowały zbyt duże tempo... No cóż, nad pogodą nie zapanujemy... Trzeba się przyzwyczajać, przed nami pewnie nie jedna śnieżyca i mróz :)