WPN!

Niedziela, 29 listopada 2009 · Komentarze(4)
Kategoria Wycieczka
Tej niedzieli nareszcie udało się wyciągnąć dwóch przewodników świetnie znających tereny WPNu. Skład nie był pewien do samego końca, kilka osób odpuściło, mimo wszystko jednak pojawiła się największa ekipa w historii naszych wycieczek! Peleton prowadzili Tomek i Marcin (wspomniani wcześniej przewodnicy), zaś koła próbowali im dotrzymać Zbychu, Krzychu, Tomek W, oraz moja skromna osoba :) Z pod dzwonu (niestety znów z opóźnieniem) wyruszyliśmy w kierunku Dębca, cały czas trzymając się Warty. Przy leśnictwie Dębina czekały już na nas Aga i Gizela - na dzień dobry usłyszeliśmy: "chłopaki dopompujecie nam koła?" i kolejne minuty w plecy :P W końcu ruszyliśmy dalej i nadal trzymając się rzeki wjechaliśmy na kręta urozmaiconą korzeniami, mostkami oraz niewielkimi górkami ścieżkę, gdzie zostało wykonane to piękne ujęcie:
trasa Poznań-Puszczykowo (made by Tomek) © Mafia

Trasa ta doprowadziła nas prawie na sam dworzec w Puszczykowie gdzie wjechaliśmy na asfalt i polansowaliśmy się nieco przed miejscowymi. Bardzo podoba mi się ta miejscowość, ma taki specyficzny klimat :) Po kolejnych kilku kilometrach asfaltu nagły zwrot w prawo i kawałek morderczego singielka pod górę i po korzeniach :) Chwilę później dojechaliśmy w końcu do tablicy informacyjnej Wielkopolskiego Parku Narodowego. Tam okazało się, że Gizela ma bardzo ograniczony czas i musi wracać tą samą drogą. Jako prawdziwi mężczyźni i dżentelmeni musieliśmy podjąć stosowne kroki i powrócić razem z nią :) Agnieszka jako osoba wielce dobroduszna poparła naszą inicjatywę :) No ale zdjęcie z WPNu jest:
WPN © Mafia

Wracając tą samą drogą spotkaliśmy wielu kolarzy, a także niedzielnych spacerowiczów, którzy nierzadko bawili nas swymi komentarzami na nasz temat np. "więcej ich tu nie było" :) Mijaliśmy też sporą grupę ludzi z lustrzankami zawieszonymi na szyjach - jakiś kurs albo warsztaty fotograficzne. szkoda, że nie wzięliśmy do nich kontaktu, mielibyśmy sporo ładnych fotek... Gdy ludzi było za dużo używałem mojego nowego niszczycielskiego narzędzia zagłady:
Kaczor! © Mafia

Po drodze wielokrotnie zatrzymywaliśmy się, bo koleżanka Gizela miała pilne telefony... Wielu to zirytowało, aczkolwiek doprowadziliśmy ją bezpiecznie na Dębiec gdzie z kolei ja musiałem porozmawiać przez komórkę i tym samym zgubiłem wszystkich... Od następnej wycieczki musimy ograniczyć rozmowy telefoniczne! Po kilku kilometrach odnalazłem ich, jednak wtedy okazało się, że Zbychu pojechał na moje poszukiwania i nie wrócił. Jako, że w oponę wszedł mi niesforny kolec po awaryjnym pompowaniu udaliśmy się szybkim tempem w kierunku domu. Po drodze jeszcze szybkie międzypompowanie i jakoś się dokulałem na flaku :) Po tych 72 kilometrach czułem jednak niedosyt, a że dzień był jeszcze młody, a Dorota właśnie wracała z Szamotuł postanowiłem wskoczyć na szoskę i udać się w jej kierunku. Ale o tym w następnym odcinku... (czytaj: za chwilę w kolejnym wpisie :))

Komentarze (4)

dobrze, dobrze ja w takim razie też poprawie sie na nastepny raz :)))

agulek 22:28 środa, 2 grudnia 2009

Aguś, już naprawiłem swój błąd :) Spóźniliśmy się, to prawda... Musisz następnym razem bardziej komplementować Krzysztofa, żeby chciało mu się szybciej zbierać z domu :)

Mafia 12:34 środa, 2 grudnia 2009

dziękuję bardzo za naniesione poprawki ;)

agulek 12:31 środa, 2 grudnia 2009

już nie narzekaj na te minuty w plecy przez pompowanie nam kół, bo sami spózniliście sie o wiele bardziej...też zapomniałeś dodać, że to przecudne foto przy tablicy WPNu jest na szczycie Osowej góry...no i w stwierdzeniu "jako prawdziwi mężczyźni i dżentelmeni" zawieram się także ja, więc dziekuje bardzo za zauważenie mojej osoby...
poza tymi moimi uwagami bardzo miło i przyjemnie mi sie z Wami pedałowało:) mam nadzieje, że wkrótce z mniejszymi postojami i oczekiwaniami uda nam sie wycieczke w takim chociażby składzie powtórzyć...

agulek 00:15 środa, 2 grudnia 2009
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ijree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]