WPN!
trasa Poznań-Puszczykowo (made by Tomek)© Mafia
Trasa ta doprowadziła nas prawie na sam dworzec w Puszczykowie gdzie wjechaliśmy na asfalt i polansowaliśmy się nieco przed miejscowymi. Bardzo podoba mi się ta miejscowość, ma taki specyficzny klimat :) Po kolejnych kilku kilometrach asfaltu nagły zwrot w prawo i kawałek morderczego singielka pod górę i po korzeniach :) Chwilę później dojechaliśmy w końcu do tablicy informacyjnej Wielkopolskiego Parku Narodowego. Tam okazało się, że Gizela ma bardzo ograniczony czas i musi wracać tą samą drogą. Jako prawdziwi mężczyźni i dżentelmeni musieliśmy podjąć stosowne kroki i powrócić razem z nią :) Agnieszka jako osoba wielce dobroduszna poparła naszą inicjatywę :) No ale zdjęcie z WPNu jest:
WPN© Mafia
Wracając tą samą drogą spotkaliśmy wielu kolarzy, a także niedzielnych spacerowiczów, którzy nierzadko bawili nas swymi komentarzami na nasz temat np. "więcej ich tu nie było" :) Mijaliśmy też sporą grupę ludzi z lustrzankami zawieszonymi na szyjach - jakiś kurs albo warsztaty fotograficzne. szkoda, że nie wzięliśmy do nich kontaktu, mielibyśmy sporo ładnych fotek... Gdy ludzi było za dużo używałem mojego nowego niszczycielskiego narzędzia zagłady:
Kaczor!© Mafia
Po drodze wielokrotnie zatrzymywaliśmy się, bo koleżanka Gizela miała pilne telefony... Wielu to zirytowało, aczkolwiek doprowadziliśmy ją bezpiecznie na Dębiec gdzie z kolei ja musiałem porozmawiać przez komórkę i tym samym zgubiłem wszystkich... Od następnej wycieczki musimy ograniczyć rozmowy telefoniczne! Po kilku kilometrach odnalazłem ich, jednak wtedy okazało się, że Zbychu pojechał na moje poszukiwania i nie wrócił. Jako, że w oponę wszedł mi niesforny kolec po awaryjnym pompowaniu udaliśmy się szybkim tempem w kierunku domu. Po drodze jeszcze szybkie międzypompowanie i jakoś się dokulałem na flaku :) Po tych 72 kilometrach czułem jednak niedosyt, a że dzień był jeszcze młody, a Dorota właśnie wracała z Szamotuł postanowiłem wskoczyć na szoskę i udać się w jej kierunku. Ale o tym w następnym odcinku... (czytaj: za chwilę w kolejnym wpisie :))