Mokra wyprawa do Obornik
kolekcji:
pod sklepem© Mafia
Z Radojewa kierowaliśmy się oczywiście do Biedruska, Bolechowa, Murowanej Gośliny w której to skręciliśmy w lewo na Oborniki. Mniej więcej w okolicy Uchorowa stwierdziliśmy, że robiąc zmiany za bardzo zapierdalamy i tempo wcale nie jest spacerowe. Zredukowaliśmy prędkość i porozmawialiśmy nieco na tematy egzystencjalne oraz rowerowe(w sumie jedno i to samo :P). W Obornikach w lewo i przez wiadukt, następie znów w lewo i w kierunku Maniewa - miło było się przejechać fragmentem trasy Maratonu w Suchym Lesie na którym się pogubiłem... Maniewo przywitało nas niewielkim ruchem pojazdów mechanicznych więc postanowiliśmy urządzić sesję zdjęciową:
:)© Mafia
Zbychu & Mati© Mafia
Już po chwili dojechaliśmy do Wargowa, przebiliśmy się przez trasę obornicką i nagle zaczęło padać! Dokładnie o tej godzinie o której przewidziała to moja prognoza! Cały misterny plan apropo jazdy w tlenie poszedł wpizdu! Zaczęliśmy kręcić szybko i znów robić zmiany, żeby za bardzo nie zmarznąć i szybko dojechać do domu. Udaliśmy się w lewo do Zielątkowa, następnie do Soboty gdzie spotkaliśmy Marcina Sapę :) Dalej przez (od)Bytkowo, Rokietnicę, Kiekrz, Suchy las aż do Poznania. Pod koniec było naprawdę chłodno, ręce kostniały, a twarze pokryła maseczka z soli drogowej i przydrożnego błota niczym w SPA :) Wycieczkę należy uznać za udaną, jednak warunki spowodowały zbyt duże tempo... No cóż, nad pogodą nie zapanujemy... Trzeba się przyzwyczajać, przed nami pewnie nie jedna śnieżyca i mróz :)