Owiany legendą 173 kilometrowy pierścień nareszcie pokonany. Wraz z Gekonem Wyruszyliśmy z Tulec zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Generalnie bez większych problemów, jedynie za Stęszewem pogubiliśmy się i pętelką wróciliśmy do tego samego miejsca :P Pogoda niemal idealna, jednak momentami wietrznie. Zmęczenie spore, jednak wyprawy do Kołobrzegu bardziej mnie wyczerpały. Niestety akurat tego dnia musiała się skończyć bateria w pulsometrze tak więc odczytów brak... Z ciekawostek pod Stęszewem trafiliśmy na taką oto plantację dwumetrowych konopii:
Trening ze Zbigniewem. Do Obrzycka strasznie pod wiatr, ale odbiliśmy sobie za Szamotułami :) Ogólnie tempo bardzo fajne, jest moc! Trasa: Radojewo, Biedrusko, Murowana, Oborniki, Obrzycko, Szamotuły, Rokietnica
Po luźnym tygodniu postanowiłem sprawdzić czy nogi odpoczęły. Okazało się, że jest nieźle:) Trasa: Radojewo, Biedrusko, Poligon, Złotniki, Strzeszynek, Rusałka
Całkiem fajny, chociaż dość płaski maraton. Najszybsze "Giga" w życiu :) Start z rynku był po prostu straszny - mokro, ślisko i niebezpiecznie, a akcje w stylu zakopujący się samochód prowadzący, ludzie jadący z przeciwka, czy też motocykliści jadący między zawodnikami nie poprawiały bezpieczeństwa... Kilka gleb z przodu sprawiło, że znalazłem się w połowie stawki i musiałem gonić czołówkę. Dalej jechało się całkiem fajnie, aż do miejsca gdzie ktoś przewiesił strzałkę i wszyscy się pogubili. Od tego momentu do prawie samego końca jechaliśmy dużą grupą i dopiero kilka km przed metą rozerwaliśmy się nieco. Udało się dojechać na bardzo dobrym 6 miejcu open i 2m2 :)