Rozjazd lekkim tempem. Dużo szczęścia do wolnych pojazdów silnikowych - najpierw kilkaset metrów 45km/h za wywrotką, później ponad kilometr 40km/h za koparką :) Trasa: Rusałka, Strzeszynek, Kiekrz, Rokietnica, Kiekrz, Złotniki Wieś, Suchy Las
Ostre tempo przez całe 19 minut. Średnia z licznika wyniosła 31,05km/h :D Przez większość czasu jazda w trójkę ze Zbychem i Michałem, cięcie dopiero na finiszu gdzie Michał był szybszy na grubość opony :P Miejsce 3, pierwsze pudło w sezonie jest :)
Po przybyciu na miejsce okazało się, że na trasie zbudowano mostek i można już bez większych problemów przedostać się przez rzeczkę. Niestety odgarnięcie liści z najtrudniejszego zjazdu było zbyt dużym wyzwaniem dla organizatorów :P Chociaż pogoda nam sprzyjała, przestało padać i wszystko wstępnie obeschło. Jako, że nie startowałem w stolycy to ustawili mnie gdzieś pod koniec stawki. Na starcie z asfaltu udało mi się przebić, jednak już na słynnym podjeździe pod łączkę ktoś się przed mną zatrzymał i traciłem cenne sekundy. To samo miało miejsce na pierwszym zjeździe z "telewizorów" - ktoś się zatrzymał, trzeba było sprowadzać rower i wtedy wyprzedziły mnie ze 3 osoby... Całe okrążenie na pulsie około 185 spowodowało permanentną zadyszkę :) Z kolejnymi kółkami udało mi się trochę uspokoić tętno. Wyprzedziłem kilka osób, kilka osób wyprzedziło mnie i koniec końców znalazłem się na 13 pozycji w orlikach. Najciekawszy był finisz kiedy dostrzegłem, że około 100m przed metą popsuł się rower facetowi, którego goniłem. Gdy tylko zobaczył, że nadjeżdżam zaczął sprint z buta, ledwo udało mi się go dojść i byłem pierwszy o kilkanaście centymetrów :)
Od Doroty dowiedziałem się o tych lokalnych zawodach. Skoro już byliśmy na miejscu to dlaczego by nie spróbować? Trasa łatwa, po szutrach. Niestety zmęczenie po maratonie i brak kondycji znów dały o sobie znać... Dopiero 20 miejsce open i 14 w elicie :/
Dzień po maratonie zamiast odpoczywać i oglądać bajki w telewizji spędziliśmy oczywiście na rowerach. Pogoda deszczowa, na szczęście nie była taka podczas maratonu. Wybraliśmy się najkrótszą drogą na trasę XC w Przesiece, na której już w sobotę będziemy się ścigać podczas Akademickiego Pucharu Polski. Fragmentami trasy jechaliśmy już dzień wcześniej podczas maratonu. Niestety jest ona piekielnie zniszczona, w jednym miejscu nie ma mostka na głębokim potoku, a wśród słynnych "telewizorów" na zjeździe walają się tony liści. Miejmy nadzieję, że organizatorzy coś z tym zrobią.