Ze Zbychem i Luxim odebrać koło ze speedera w Murowanej, a później dalej w stronę Obornik. Dużo szarpania i sprintów pod górki, taka nieco maratonowa jazda :)
Początkowo chciałem startować na dłuższym dystansie, jednak fakt, że i tak nie dam rady zrobić generalki sprawił, iż zmieniłem dystans. Na starcie szybko przebiłem się do czołówki, jednak na rozjeździe wszyscy pojechali prosto, a ja zostałem sam na asfalcie. Broniłem się dzielnie aż do najdłuższego zjazdu na poligonie, gdzie doszedł mnie Gekon i kolega z teamu Rybczyńskich. W trójkę na zmianach jechaliśmy kawał nadwarciańskiego szlaku, gdzie powoli odpadł Gekon. W dwójkę trzymaliśmy się dzielnie, co jakiś czas widząc zbliżających się z tyłu kolarzy. Nie pozwoliliśmy jednak nikomu dojść dość blisko na atak. W okolicach Moraska poczułem się jak w domu i wyszedłem na prowadzenie. Na koniec pozostała błotnista droga dookoła wysypiska, gdzie przewaga tylko się umocniła. Dojechałem samotnie na metę, a tam czekał już Piotr Kurek z gratulacjami i dziennikarze z dyktafonami :P W nagrodę dostałem kawałek szkła, miód i masaż, a w tomboli zestaw noży :)