Modny ostatnio singiel pod Smrekiem, rzeczywiście jest wart odwiedzenia. Początkowy płaski odcinek i długi podjazd asfaltem zniechęca, ale to co dzieje się później to czysta poezja :) Bardzo ciekawie zaprojektowana trasa, stosunkowo małe prędkości wydają się ogromne, gdy jedziemy ciasno między drzewami. Zrobiłem 3 okrążenia trasy, a następnie zjazd do Nowego Miasta po jedzenie.
Całą noc i ranek padało, więc wybraliśmy się pieszo na zamek Chojnik. Podczas zwiedzania przestało padać, więc szybko wróciliśmy do schroniska by jechać na rower. Podczas przejażdżki oczywiście znów zaczęło padać.
Miał być rozjazd po maratonie, ale jak zwykle nie wyszło :P Pojechaliśmy ze Zbychem, Wojtkiem i Luxim do Przesieki, gdzie wakacje spędzał ich kolega Colin. Byliśmy jednak tak blisko podjazdu na Odrodzenie, że nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności. Podjazd prawie od samego dołu Przesieki aż na 1236 metrów to jeden z najtrudniejszych podjazdów szosowych w Polsce. W schronisku gumowaty gofr i szybki zjazd z prędkością max 75km/h - mój nowy rekord :)
Wreszcie przyszło mi się zmierzyć z owianą legendami trasą w głuszycy. Początek bardzo lajtowy, dużo asfaltu po mieście, ale później zaczął się długi szutrowy podjazd, a po nim hardcorowy singiel trawersem. Nie czułem jeszcze roweru i nie jechało się dobrze, jednak z każdym kilometrem było lepiej. Dalej zapamiętałem fajną interwałową traskę wzdłuż granicy czeskiej. Jakieś 20km przed metą podczas podjazdu pod Wielką Sowę zerwała się linka tylnej przerzutki i od tej pory z tyłu miałem tylko jedno przełożenie. Resztę podjazdu i wszystkie kolejne trzeba było robić z buta. Po długich męczarniach jakoś udało się dojechać :) 32 open, 15m2 czas: 05:56:02.533
Owiany legendą 173 kilometrowy pierścień nareszcie pokonany. Wraz z Gekonem Wyruszyliśmy z Tulec zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Generalnie bez większych problemów, jedynie za Stęszewem pogubiliśmy się i pętelką wróciliśmy do tego samego miejsca :P Pogoda niemal idealna, jednak momentami wietrznie. Zmęczenie spore, jednak wyprawy do Kołobrzegu bardziej mnie wyczerpały. Niestety akurat tego dnia musiała się skończyć bateria w pulsometrze tak więc odczytów brak... Z ciekawostek pod Stęszewem trafiliśmy na taką oto plantację dwumetrowych konopii:
Trening ze Zbigniewem. Do Obrzycka strasznie pod wiatr, ale odbiliśmy sobie za Szamotułami :) Ogólnie tempo bardzo fajne, jest moc! Trasa: Radojewo, Biedrusko, Murowana, Oborniki, Obrzycko, Szamotuły, Rokietnica